Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/146

Ta strona została uwierzytelniona.

opowiadał to bez złej intencyi, ale ze strony pana Antoniego było to niegodnie, tak skorzystać z cudzej niewiadomości i dowodzi tylko złego serca.
— Już to prawda — przywtórzyła pani Józefowa — co mówią o instynkcie zwierząt. Filuś nigdy na nikogo nie szczeka a...
— Pan Adolf, choć nie może mieć pretensyi do takiej uczoności, jak pan Antoni, zachowuje się jednak daleko roztropniej od niego, przyzwoicie, jak człowiek dobrze wychowany i dobrego towarzystwa. I nigdyby nikomu czegoś podobnego nie zrobił, bo ma dobre serce. Pana Antoniego przez dobroć serca wypytywał o jego studya, a on mu się za to pięknie odwdzięczył. Przecież tego mu nikt nie pochwali! Nieprawdaż, panie Bolesławie?
Bolesław był w fatalnem położeniu między panną Ksenią a ciocią, i bąkał, ciągnąc wąsy na dół:
— No, tak, zapewne... ale jednakże...
Wybawił go z kłopotu przewodnik, naglący, aby się udać na spoczynek, bo jutro