Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

Mówią oni, że przedmiot rzucony do tajemniczego źródliska, bulkoczącego w przepaścistej głębi rozpadlin, np. Krzesanicy lub Upłazu, wypłynie czasem w kilka tygodni wywierzyskiem w innej zupełnie stronie Tatr, albo w swych wrotach skalnych się zatrzyma. Nie całkiem temu wierząc, zostawaliśmy niemniej pod urokiem baśni ludowej i zatrzymując się nieraz przed wywierzyskami strumieni, roiliśmy o tem, skąd one płyną i czy trafem nie ujrzym ukazującego się z pod skały jakiego przedmiotu, porwanego ich prądem z jakiej po drodze »zbójnickiej« jaskini lub z zasypanego gruzami mieszkania może praojców naszych epoki kamiennej...
I otóż kto szuka, znachodzi. Pewnego dnia przesuwając się bokiem ściany skalistej nad stromą przepaścią, przekroczyć miałem przez wywierzysko strumyka, wydobywającego się w tem miejscu i spadającego na dół kaskadą; a że kamienie po których stąpałem, były od wodnych porostów oślizłe, z zdwojoną szedłem więc ostrożnością, próbując wprzód nogą stałości każdego kamienia, czy mi się z pod stopy nie wymknie, zanim się na nim stanąć