Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/183

Ta strona została uwierzytelniona.


V.

W pierwszym wózku jechała Józia z panną Ksenią i z matką, w drugim ciotka i wujaszek a Bolesław na koźle dla asekuracyi cioci, na wypadek gdyby się wózek przewracał przy pochyłym zjeździe z lasu, lub na Gąsienicowym potoku. W trzecim wózku — ja z p. Adolfem.
Przez całą prawie drogę mówiliśmy o Antosiu.
— Szkoda go! — mówił Adolf o nim, jakby o umarłym — miałem wiele sympatyi dla niego. Un peu étourdi... to prawda, et malheureusement démocrate... jak większa część młodzieży jego kondycyi... Ja wiem, pan mu tego za złe niema, pan mu to wła-