Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/204

Ta strona została uwierzytelniona.

jakiejś jałowej, rozpacznej płaszczyzny, moczaru, zasianego tu i owdzie kupami potrzaskanych głazów. Nie wpływa ten widok korzystnie na melancholiczne usposobienia, a cierpień moralnych zaiste ukoić nie zdoła, raczej je bardziej rozrani.
Od dnia naszej wycieczki na Bystrą usposobienie panny Józefy uległo zupełnej zmianie, a wstrząśnienie moralne, jakiego zaznała, zachwiało widocznie jej zdrowiem. Na stargane nerwy wpłynęła teraz jeszcze i słota i wywołała nastrój umysłu, który w sercu matki groźne zaczął budzić obawy.
Zaczęto mówić o wyjeździe. Najbardziej na to nastawał p. Walenty, który od czasu, jak mu ubyli najlepsi partnerzy do taroka, wyrzekał na »koronne nudy« i zaklinając się, że »kocha pana Boga«, dowodził, że ci tylko do Zakopanego przyjeżdżać winni, którym zbytek zdrowia zawadza. W chwilach uniesienia dawał na to nawet swoje »szlacheckie słowo honoru«.
Innego zdania była ciocia — a ciesząc się coraz przyjaźniejszym stosunkiem, jaki się w ostatnich dniach nawiązywać zaczął mię-