Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/217

Ta strona została uwierzytelniona.

Przerwał mi:
— A co się jego tajemnic tyczy, wcale nie jestem ich ciekawy... des secrets de blanc-bec...
— Być może... jednak on ich panu nie powierzył i mogę panu zaręczyć, że nie życzył sobie wcale, abyś pan przyszedł w ich posiadanie.
Wytrzeszczył na mnie zdziwione oczy.
W moim głosie przebijało się niewątpliwie pewne rozdrażnienie, a ludzie tępego umysłu, tak jak dzieci i zwierzęta, nieskończenie lepiej od ludzi myślących, odczuwają ton głosu i usposobienie tych, którzy do nich przemawiają: — pan Adolf przeniknął mnie na wskróś.
— Zkąd-że pan to możesz wiedzieć? — zapytał niedbale po dłuższej chwili milczenia, ofiarując mi cygaro, którego nie przyjąłem.
— Bo łączył mnie z nim stosunek blizki, pomimo różnicy wieku...
— I to mnie, mnie specyalnie nie życzył sobie odsłonić swych tajemnic studenckich? Tiens, ça commence à devenir très interessant! Ça m’intrigue beaucoup.