Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/218

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ani panu, ani nikomu nie życzył sobie zwierzyć tego, co mnie powierzył w chwili wielkiego niebezpieczeństwa... Dlatego jestem tego zdania, że należy jego papiery nieczytając... albo spalić... albo też zapieczętować, w celu oddania mu, gdy przyjdzie o tyle do zdrowia, żeby mógł sam niemi rozporządzić...
— O tem drugiem wątpię, aby to kiedy nastąpiło.
— Wątpisz pan, aby wrócił do zdrowia?
Demandez les medecins... żaden z nich już nie obiecuje.
— Wszakże pan tego nigdy nie mówiłeś!
— Dzisiejsze konsylium dopiero tak orzekło... ça peut durer encore quelque temps... może się jeszcze ciągnąć parę miesięcy i rok nawet, ale o przyjściu do zdrowia niema chyba już mowy. C’est irrevocablement fini.
Boleśnie ścisnęło mi się serce. Długi czas nie mogłem słowa przemówić.
— Może pan papierosa pozwoli? — rzekł p. Adolf — mam bardzo dobre, prawdziwe Odeskie. Czy pan woli mocne, czy słabe?
Mechanicznie zapaliłem papieros i zaciągnąłem się dymem. Jakaś otucha wstąpiła