Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/222

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest on mężczyzną dojrzałym, który własną ma wolę i rozum, i za swoje postępki sam odpowiada. Nie zaprzeczyłbyś mu pan np. prawa bronienia własnego honoru... niewątpliwie przyjąłbyś był wyzwanie, gdyby zażądał od pana satysfakcyi... Czyż nie tak?
— Zapewne, zapewne...
— Otóż, jeźli się komu niema prawa odmówić satysfakcyi, to się niema prawa wdzierać w jego tajemnice, wbrew jego woli...
— Ależ ja się nie wdzieram!
— Przepraszam pana: stan, w jakim się znajduje, jest dla niego jakby noc. On teraz śpi, a w czasie jego snu...
— W czasie jego snu, chcesz pan powiedzieć, ja się zakradam i zabieram jego papiery? Ależ ja mu je zwrócę!
— Papiery, w których mogą się znajdować nietylko jego własne tajemnice, ale tajemnice osób trzecich, za których zachowanie on honorem ręczył...
— I ja za nie honorem ręczę i nie powiem nikomu... nikomu. Bądź pan spokojny. Zachowam te wielkie tajemnice, jakby moje własne. Parole d’honneur.