Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/225

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszedłem. Na łóżku nieco od ściany odsuniętem, na białej pościeli leżał... Czy to on? czy to on? Wiedziałem, że on, — a jednak ujrzawszy go, zaledwie uwierzyłem na przekor świadectwu własnych oczu, które mi mówiły: nie, to nie on, nie on.

Okropny widok! Między Antosiem, którego obraz tak żywo miałem w pamięci, a tym ohydnym, wstrętnym, poobwijanym w bandaże kościotrupem... żadnego, najodleglejszego nawet nie odszukałbym podobieństwa. Gdyby mi po krwawej bitwie w lazarecie wojsko-