— Antosiu, — rzekłem — czy chcesz, abym papiery twoje i listy wziął do przechowania, dopóki nie wyzdrowiejesz?
Zdaje się, że nie dosłyszał, lub nie zrozumiał pytania. Patrzał na mnie z utkwionem w moje oczy spojrzeniem, jakby szukał odpowiedzi. Potem rzekł:
— Po co mi trwać tu? Czy żebym się skarżył?
Rozpaczne skargi nucić, jam za dumny...
Kto się raz orłem pod błękitem ważył...
Urwał... Pokiwał głową smutnie:
— Niegdyś... niegdyś mi mówiono,
Że mą duszę weźmiesz z pola chwały...
Przymknął oczy i leżał jakiś czas bezwładnie.
— Antosiu! — zacząłem znowu — Antosiu!...
Nic mi nie odpowiadał.
— Słuchaj mnie, Antosiu! Powiedz mi: czy mam wziąć twoje papiery do przechowania? czy mam...
— Czy mam znów nawiązać krwawą
Rozerwaną nić?