Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/251

Ta strona została uwierzytelniona.

— Obaczą państwo Antosia?
— Oh, moja żona za nic w świecie by go nie chciała już widzieć. Widziała go, gdym go wywoził z Zakopanego i przypłaciła to wrażenie ciężką chorobą...
— Ah, więc widziała go pani?
— Perswadowałem, prosiłem, aby się przy tem nie upierała, ale nic nie wskórałem. Obiecała mi, a jednak potem ciekawość przemogła, a Boleś, mój kochany szwagierek, dopomógł: zatrzymał furę, gdy przejeżdżała koło ich mieszkania... i stało się nieszczęście...
— Pojmuję dobrze, jak pani musiała się przerazić...
— Ale jak! Kiedy go tylko ujrzała... ten głos... a trzeba dodać, że był wtedy w szalonym humorze, tak go rozmarzyło świeże powietrze... wyśpiewywał bezecne piosenki jak pijany...
— Nie poznał?
— Naturalnie, że nie... mais n’en parlons plus, je vous en prie... On się czasem i teraz jeszcze przyśni Józi i budzi się cała drżąca i strasznie zalterowana, jak wówczas... Przez długi czas wtedy po tem zaspokojeniu swojej