Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/256

Ta strona została uwierzytelniona.

szczęście dotknęło Bolesława, o którem pisze?... Pewnie i dziecko mu umarło... albo może poczciwa matka Kseni?...
Zaświeciłem lampę i czytałem dalej:
»...a zaledwie wróciłem z pogrzebu, łez jeszcze otrzeć nie miałem czasu, gdy nadszedł list Józi ze straszną wiadomością i spieszyć musiałem do Mentony, aby Józię ztamtąd przywieźć. Okropnie los nas dotknął i prawie w jednym dniu owdowieliśmy oboje. Ja straciłem najpoczciwszą żonę, do której wiesz jak żywo byłem przywiązany, a biedna Józia straciła męża, do którego wprawdzie przywiązać się nie mogła, ale który samobójstwem swojem o mało ją zmysłów nie pozbawił. Gdyby nie ta opieka, którą ją otoczyłem, przyjechawszy do Mentony, nie wiem prawdziwie coby się z nią było stało. Nie jestem w stanie skreślić co przeszedłem. Sam rozpaczy blizki, musiałem taić przed nią śmierć jej ukochanej siostry, aby ją tą wiadomością nie dobić. Przypadkowo dopiero dowiedziała się w drodze — bo się niebacznie zdradziłem, ale wbrew przewidywaniu mojemu, okazała tyle męstwa i siły charakteru, jakich