Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie ustawał w pracy i gruz już teraz lawiną się sypał.
Rozmyślałem nad tem, czy zrzuciwszy ubranie i bieliznę nie dałoby się wiążąc rękawy i nogawice i splatając razem, ukręcić z tego materyału rodzaj liny, której jeden koniec rzucony memu towarzyszowi i tam przywalony kupą kamieni, a drugi w mem ręku silnie przytrzymany, dozwoliłby mu bezpiecznie przedostać się przez przepaść i ominąć ścieżkę grożącą zawaleniem. Projekt ten wydał mi się nietylko wykonalnym, ale jedynym środkiem ocalenia, jaki jeszcze pozostawał wobec uporu Antosia. Ubranie moje zegeltuchowe wydało mi się dość silne, aby ukręcona z niego lina utrzymała człowieka tak szczupłej jak on budowy; przerzucenie końca liny nie wydawało mi się także zbyt trudnem, jeźli u końca tego uwiążę kamień, — szło tylko o to, aby rozmierzyć okiem odległość, która nas dzieliła i obliczyć możebną długość tej improwizowanej liny bezpieczeństwa, przekonać się, czy na tę odległość wystarczy.
Zastanawiałem się właśnie nad tą kwestyą