Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/51

Ta strona została uwierzytelniona.

brawszy się na wycieczkę, przechodzić będzie doliną, a piękne damy zwrócą swe lornety na tę górę... będą myślały, że to Olimp... chachacha...
— Niech myślą co chcą.
— Ale wyobraź sobie tylko: próbujesz przerzucić do mnie swoją linę, a lina wyrywa ci się z rąk i wpada w przepaść! Drałuj-że wtedy tak do domu na bosaka... ach, prawda, nie na bosaka, bo by ci buty zostały... tylko buty! dalejże truchcikiem Kościeliską doliną, dwie mile do Zakopanego, na Krupówki, poprzed oknami wszystkich dworków... albo z tyłu ogrodami przez płoty przełażąc! chachacha... Górale wzięliby cię za cygana i zaprowadzili do Starostwa, do Nowego Targu.
— Mniejsza o to, mniejsza o to!... Zresztą przerzucając jeden koniec liny, drugiego nie puszczę z rąk...
— Ale jak będę po niej przełazić, to muszę ją z tej strony uwiązać lub przytłoczyć jakim ciężkim głazem. Cóż potem zrobimy, jak przelezę?
— Będziemy obaj ciągnąć i wyciągniemy.