Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

Pewnie to juhas, znalazłszy nasze torby, oczekuje naszego powrotu, w nadziei, że może będziemy potrzebowali jego usług albo przynajmniej poczęstujemy habryką.
W ręku jego zabłysnął w blasku słońca jakiś przedmiot metalowy lub szklany. Aha! to pewnie góral dobrał się do naszej butelki i winem naszem się raczy.

Spojrzałem przez lornetkę. Czy mnie oczy mylą?
Przyspieszyłem kroku. Spojrzałem raz jeszcze przez szkła.
— Nie, nie mylę się: to on! to Antoś!
Wydostał się widocznie karkołomną jakąś sztuką ze swego więzienia i krótszą jakąś