Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/82

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystko odczytałem, co się dało, i będę ci czytał płynnie.
I zaczął czytać. — —
Jeźli początek pisma budził powątpiewanie co do jego autentyczności, to jego ciąg dalszy zmienił je wręcz w fantastyczną bajkę z tysiąca i jednej nocy, — tylko, że tęczową wyobraźnię Szecherezady, zastępowały tu upiorne widziadła trapisty, żywcem złożonego do grobu.
Opowiadanie Baczmahy przypominało wrażeniem grozy, słynne obrazy belgijskiego malarza »Ostatnie marzenia ściętej głowy«, — przypominało także poemat o Piaście Dantyszku... Pomysły Baczmahy miały wszystkie cechy chorobliwych pomysłów ze schyłku romantycznej epoki. Język jednakże i grafika nosiły tak wyraźny i tak wiernie w każdym szczególe zachowany charakter pism z połowy przeszłego stulecia, że co do czasu powstania tego rękopisu, trudno było stanowcze powziąć zdanie.
Ponieważ treść tego opowiadania spisuję z pamięci, a raz je tylko słyszałem czytane, nie myślę bynajmniej silić się na odtworze-