Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/96

Ta strona została uwierzytelniona.

Na wyliczaniu przedmiotów, znalezionych w tajstrze, urywał się ten ustęp rękopisu, a raczej stawał się tak niewyraźnym, iż kilkanaście dalszych wierszy odczytać było niepodobna.
W dalszym ciągu jest wzmianka o kawałku chleba znalezionym w torbie. Odwykłemu od strawy ludzkiej szlachcicowi, smak jego wydał się obrzydłym i spożyć go nie mógł.
Następuje opis mozolnych usiłowań rozniecenia ognia i zaświecenia gromnicy za pomocą odzyskanego krzesiwa. W wypełzłym manuskrypcie, z pojedynczych, dających się odcyfrować wyrazów, domyślać się tylko można, że dłuższy ustęp temu przedmiotowi poświęcony.
... »od tego blasku — pisze Baczmaha — olśniony, ślepłem i zdawało mi się, że świat się cały zapalił jak słońce i ja od tego słońca się palę. Prócz blasku samego, nic nie widziałem zgoła, a gdy zagasł, to jeszcze go widziałem i rozglądałem się w ciemności, dziwiąc się, że nic nie widzę pomimo takiego blasku, od którego oczy bolą. I tak gasł mi ten ogień marnie ile razy mi się go roznie-