Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/99

Ta strona została uwierzytelniona.

cze ów strumień podziemny, do którego udało mu się kilkakrotnie dorzucić pocisk. Gdyby nogi wydobyć z tej grzązkiej gliny i zesunąć się tą czeluścią do strumienia, podziemnemi drogami wydostaćby się można na Boży świat!
Spojrzał teraz na prawo, w stronę, gdzie ustawił gromnicę. Ściana przeciwległa, lśniąca, jak ta, przy której zagrzązł, odległa była zaledwie o pięć kroków...
»O Jezu miłosierny! o wszyscy Święci Pańscy! co ja tam ujrzałem! Cud, którego niczyje jeszcze nie widziały oczy i uszy nie słyszały!
»Na ziemi, o trzy kroki zaledwie odemnie, ujrzałem uciętą niby głowę człowieka, żywemi na mnie patrzącą oczyma! Jakby z ziemi wyrastający grzyb, zwracała ona ku mnie teraz szerokie łyse czoło, okolone srebrnym włosem i oczyska swe błyszczące. Złowrogo poruszała owisłemi brwiami. Wychudła twarz, niby czaszka trupia z przyschłą do kości skórą, świeciła od blasku gromnicy, a w pośrodku tej twarzy, w głębokich oczodołach, te żywe dwie wielkie latarnie.