Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/240

Ta strona została przepisana.

Najmilszy był Pylon, ale nie mogłem mu tego przyznać. Najbliższy mnie, ba, gdyby nie był przeciwko! Musiałem mu przyznać, wygrał jednym zdaniem, w którym się odsłonił.
Felicja odbyła ze mną poważną rozmowę. Była taka jak na tamtej ławce. Poszła zasięgnąć języka w mojej sprawie. Jej sprawy nie były niepoważne. Tłumaczyła jakiś fragment Merleau Pontiego do spółki z kimś, kto znał francuski. Bardzo dużo i to.
Wracam do chwili dnia wczorajszego: rozmowy dziewcząt.
Notuję to głupstwo w stanie wywyższenia, aby... a może ja będę miał jeszcze czas, żeby do tego zajrzeć. I proszę, aby nie zrażała nikogo maniera spisywania tekstu w formie przypominającej rzeczywistość.
Wczoraj wiadomości zyskane przedwczoraj szpikowały Felicję. Lord okazał się gnojkiem. Kobietę, którą ogarnął szał paszportów i podróży, trzeba po prostu zastrzelić. Pies, który się wścieknie, ucieka od ludzi i nikt psa nie uleczy. Felicja spotkała ją w szatni basenu, przyjaciółkę, przyjaciółka wróciła z Anglii, z gościny u pewnego lorda, pełna niezwykłej przygody, nie tuzinkowej — to jej słowa: — lecz na kopy. Zrelacjonowała, rodzice jej przed wojną bywali w domu tego Anglika, dziś dom jest „metą”, będzie meliną, jej słowa.
W tej chwili materiał wczorajszej relacji podjęła Felicja.
Parząc kawę pomnożyła go przez dwa, powiększając obraz jak w soczewce, teraz go dzieli, kroi, jest już skrojony, przylega, cytaty pełnią rolę tylko guziczków i pętelek.
Jak ze skrawka cudzego materiału uszyć suknię w abstrakcji na letnią nudę?
Lord uchodził za wybitnego teozofa. Teozofia w filozofii to mandolina w instrumentach. Zerwana struna. Okazał się gnojkiem. Tyle że w obcym języku, z pogrzebaczem od kominka w zdrętwiałej ręce. I całym obcokrajowym obyczajem. Plus obleśność, która daje się dosłownie przetłumaczyć na polski. W końcu tylko pogrzebacz pozostał obcy. Nic jednak, co obce... Lord miał kiedyś lokaja Polaka, który się pochwalił, że jest z pochodzenia szlachcicem. I musiał odejść. Bo jako szlachcic przestał dostawać napiwki. Przyjaciółka nie, podobnie jak serce nie jest sługą. Inne konflikty, inne obrzydzenia, burzliwy wyjazd. Jednak... Obecny jej pobyt w kraju nie powinien się mierzyć dłużej jak czasem jednej wanny.