Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/295

Ta strona została przepisana.

— Dziewczyna w twoim wieku mogłaby być dziewczyną. Ą ty wyglądasz jak szczotka.

Był potężnego wzrostu, miał twarz płaczącego dziecka. I błazna — który do niego podobny — wystąpił niedawno, tu zaraz, na podmiejskiej łące, w wędrownym cyrku. Nie tylko twarz miał podobną, ale także gesty. Patrzyła zasmucona; powiedziano jej, że jest to urzędnik, jak wszyscy inni.
Ojciec wciąż coś załatwiał, nigdzie nie pracował. Głównym jego zajęciem wydawały się być nieudane spekulacje pewnego typu wielkie, gdy je zaczynał rozsnuwać. Handel jest słowem wielkim i wzniosłym. Od drugiej wojny światowej mieszczanie i szlachta nie gardzą szwindlem. Opowiada się, że jak tylko przekroczą granicę, przemieniają się w oszustów.
Ojciec był liryczny; zazdrościł. Z zazdrości wykonywał czyny dwuznaczne, w które na dobitkę nie wierzył. Miały mu przynieść korzyść, a przynosiły rozczarowanie do ludzi. Ubrany był skromnie, ludzie się gorszyli, wyglądał jak nędzarz i zachodziła obawa, że po pijanemu korzysta z datków.
Na myśl o tym Antoninie cierpło serce. Lecz wiedziała, że trzeba brać to, co komu przypadnie, i takie, jakie jest: kochała ojca. Usłyszała kiedyś: stary dureń. Nie był durniem.
Dwóch zdarzeń bała się najbardziej, starości i wojny. To, co miało nadejść, nadchodziło aż nadto punktualnie.
Wiedziała sama z siebie już tak dużo, że gdy nadszedł ten dzień, jednak go przeżyła.
Było to do przewidzenia. Nie ma żadnego ratunku, gdy ktoś dopełnia losu. Usłyszała i to określenie. I to, że nawet lepiej, gdy dopełni. Była już bezsilna. Tylko gnębiło ją pytanie: po co on aż tak cierpi? Po co; będąc sam we własnych rękach? I dlaczego to, co nadchodzi z zewnątrz, dzieje się tak konsekwentnie? Dlaczego nic nie jest darowane? Żadnej łaski losu, żadnego uśmiechu. I dlaczego wreszcie katastrofa nadchodzi w dniu, który wygląda, jak gdyby był lepszy? I dlaczego ona temu musiała się przysłużyć, chociaż ona jedna kochała ojca.
I dlaczego jeszcze, potem już, w chwilę, w godzinę potem wszystko przybiera obrót podobny do okrucieństwa?