Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/317

Ta strona została przepisana.

— Dziwny, to taki dziwny człowiek. Jeszcze dziwniejszą ma podobno córkę. Boję się, że przyjdzie. Zacznie przepraszać, na naszych oczach, ktoś z nas nie wytrzyma... a potem... Jest to kłębek nieszczęścia... Tyś temu nie winien.
— Jest na mnie bardzo obrażony.
— I właśnie tego się boję.
— Moja dobra Mario: ja tu przecież jestem — niespodziewanie wziął ją za ręce. — My nigdy nie wiemy w życiu, co zrobić z ludźmi, którzy za wszelką cenę szukają zaczepki. Z ludźmi, którzy nas, nie daj Boże, wyróżnili. Jedyna przystępna dla nich sytuacja, to znieważyć. Nic się nie przejmuj, niech tam sobie na nas poczekają — stali prawie przy ścianie. — Zdarzył się kiedyś fakt, o którym mi opowiedziano, posłuchaj: do spokojnego człowieka w kawiarni podszedł ktoś i na oczach wszystkich uderzył go w twarz. Znieważony poderwał się i zgłupiał. Czy ty mnie rozumiesz? — ścisnął jej ręce, odwracając się plecami do wszystkich. — Stracił wątek. Napastnik zakręcił się i już go nie było. Czy ty rozumiesz? Została tylko tamta zbita brutalnie twarz, na którą wszyscy teraz patrzą. Lecz oto, co znieważony robi? Nawet nie sprawdza, czy ktoś się obraźliwie uśmiecha, czy ktoś inny w swej nienaruszonej godności udaje, że niczego nie widział, zbiera się w sobie, skacze i pierwszemu z brzegu obcemu daje po twarzy. Tamten głupieje. Sytuacja się zmienia. Tamten zrywa się i bije następnego. Nie powiedziano mi oczywiście, że ten następny znów bije następnego, nic mi już więcej nie powiedziano, wysłuchałem tego kiedyś z niedowierzaniem. I po co ja to mówię? I po co ja przed tobą klękałem?
— Grozisz nam wszystkim. I znów odzywa się w tobie dawne okrucieństwo. Wybacz.
— Okrucieństwo. Wyprowadź ich wszystkich.
— Nie zrobię tego.
— To jest napaść.
— A ja nie zrobię. Z tobą nie można dobrze. Musisz się kogoś bać.
Zmieniła ton, lecz czuło się, że zdaje sobie z tego sprawę, iż ją poniosło. Że odezwał się w niej tłumiony jad, że przekroczyła granice, w stronę wręcz przeciwną, że zdemaskowała się i sama jest tym przerażona.