Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/384

Ta strona została przepisana.

danie” — oznajmia na przykład i jest rozpromieniony. Wtedy wchodzi szef, który lubi się przemknąć w tym czasie. „Szczęście — powiada pan Filip do szefa — wielkie szczęście!” Robi wrażenie, jakby go opanowało jakieś wielkie uczucie. Tak, proszę pani, wielkie uczucie. Pan naczelnik Jakubowski, tak jak to miało miejsce w naszym wypadku, człowiek wysoce poważny — jest zaskoczony. Nie wie, co ten okrzyk mógłby oznaczać, my częściowo wiemy. Strach ogarnia nas wszystkich. Tylko pan Filip, tak jakby z całym rozmysłem, nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa. „Panie naczelniku!” — woła ze swego miejsca. Naczelnik chce tylko, jak zawsze o tej porze, skontrolować czas trwania przerwy w pracy. Okrzyk pracownika przejmuje go niesmakiem.
— Czego pan sobie życzy?
— Więcej światła!
— Jakiego światła? — zapytuje naczelnik i drętwieje nad bezsensem tego okrzyku. — O cóż to panu chodzi?
— Panie naczelniku — wstaje pan Filip — jestem panem do głębi oczarowany.
Przecież oczarowanym być wolno. Tak myśli prawdopodobnie pan naczelnik. Ale nie wolno tego pracownikowi głośno wyrażać. Dlaczego? Być może — myśli naczelnik dalej i próbuje znaleźć jakieś prawomocne wyjście.
Nasze przerażenie jest słuszne, bo wszyscy wiemy, że pan Filip uważa Jakubowskiego za figurę żałosną, tak jak i my wszyscy. Dopóki nie umarł.
Dalej opowiadać nie warto. Naczelnik podchodzi do pana Filipa... Czy mam mówić dalej?
— Tak, tak, proszę opowiedzieć do samego końca.
— Pan naczelnik chce stanąć twarzą w twarz przed zbuntowanym, jak sądzi, pracownikiem. Lecz co się wtedy nie dzieje? Gdy jest już blisko, pan Filip wykonuje gest zatrzymujący. I równocześnie składa wszystkie papiery na swym biurku. Ten człowiek, myślimy, za chwilę będzie na bruku. Bez chleba. Nawet bez suchej kromki z marmoladą. Lubimy pana Filipa, ale już nie ma dla niego ratunku. Wykonuje ten właśnie gest zatrzymujący. Jakby wzbraniał się przed zbliżeniem na przykład żebraka. Jest w tym prawdopodobnie myśl, jeżeli chce pani już wiedzieć do