Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/570

Ta strona została przepisana.

ny Elizy, czy jest w tym coś niewłaściwego? Kobieta silna, wiem o tym aż nadto, zdrowa, młoda i piękna, do tego stworzona...
Ten, który asystował, zatrzymał kogoś przechodzącego. Ten, co przybył, zaczął się przyglądać swoim dłoniom, zapytał o coś po cichu współtowarzysza. Kreol bynajmniej nie klęczał, stał w pobliżu.
Docent założył ręce na piersiach i pochylił głowę. Mógł tak czekać na oczyszczenie butów. Przybyła jeszcze jedna osoba, czwarta. Chyba nikt ich nie nasyłał. Rosło audytorium.
Czwarty był to ramol. Z kolei zaczął patrzeć Benedyktowi na ręce, jakby Benedykt sprzedawał fałszywe zimne ognie. — No, no — zagadnął. Trzymał srebrną papierośnicę w ręce. Po to tylko, żeby w nią bębnić. Na papierośnicy leżał monokl, połączony jedwabną tasiemką z klapą długiego żakietu. Ramol miał gębę zmatowiałą jak stare lustro. Docent czekał na to, co Benedykt powie. Ramol zapytał niecierpliwie:
— No i co? Nic? — Wyraził rozczarowanie, chociaż, rzecz jasna, niczego mu Benedykt nie obiecywał.
— Pana nie było — objaśnił Benedykt — gdy podjąłem ryzykowny temat.
— Jeszcze nie, jeszcze nie — uśmiechnął się docent, pełnym uśmiechem. Rzeczywiście był bardzo blady, bardzo wystrzyżony, zbielały w nocnym świetle, przejrzysty, o skroniach wklęsłych, w kolorze wytartej ściany, o pościąganej twarzy, jakby zbyt mało skóry wbito na kamionkę czaszki.
Przyłączyła się teraz jakaś wysmukła dziewczyna i dała znak współtowarzyszowi, żeby podszedł, bo jest coś do zobaczenia. Popatrzyła na Benedykta, zahaczając wzrokiem o jego uszy, i w końcu sama tutaj została.
— A ja daję słowo — rzekł z miłym uśmiechem docent — że pan jednak ma coś do powiedzenia.
Benedykt pomyślał o uszach. Być może, wyrcząc, rzuciły jakiś cień widoczny?
— Niewątpliwie — rzekł — mam, i dziękuję za wyrażone mi zaufanie. Powiedziałem o rytmie i zgorszeniu. Ze zgorszenia już mnie pan uwolnił. Ja teraz uwolnię pana od tego rytmu, który się przeciągnął.
— No właśnie — rzekł ramol, wcale nie proszony o słuchanie.