Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/582

Ta strona została przepisana.

ła, żeby się ratować, lecz żeby odkryć przyczynę choroby, w darze dla wszystkich. O możliwości jadu wspomniał lekarz; wybudowała więc resztę.
Po kilku dniach stan jej się polepszył. Przez kilka dni była tak jakby zdrowa. Ubierała się wtedy i myślała o wyjściu. Ale nie miała już siły przekroczyć progu, przytrzymywała się ręką ściany i wracała na krzesło. Wydawało jej się wtedy, iż rzemiosło chorowania ma swe żelazne zasady.
Znów musiała położyć się do łóżka. Choroba atakowała ją ze wszystkich stron. Znów chciała odnaleźć źródło tego jadu dla samej zasady. Zaczęła się już gniewać i krzyczeć na lekarzy za ich powolność w rozpoznaniu.
Angelika dzieliła czas między chorobą ojca, który nagle zaniemógł, a Elizą, która w pewnych godzinach cichła i robiła wrażenie konającej. I wtedy mimo zakazu zjawiał się jej ojciec. Lekarzy przewinęło się już kilkunastu. Jeden z nich rano był u Elizy, wieczorem u ojca Angeliki. Tym razem polepszyło się ojcu Angeliki.
Dłużej więc przebywała u Elizy.
W lepszych chwilach Elizy — zapytana, co słychać na mieście — Angelika odpowiadała tak, jakby z drzew sypał się popiół — mówiła, że nic się nie dzieje, ludzie jakoś zniknęli, nikogo nie widać, pogoda słoneczna, lecz złe jest słońce, trzeba jeszcze poczekać do pierwszego śniegu, gdy ziemia pokryje się czystym śniegiem.
— Zeszłorocznym — kwitowała Eliza. Była w pierwszym stadium, gdy choroba roztrąca pocieszający szyk zdania i żąda, aby — zdawać sobie sprawę.
Zaginiony list znów wrócił do rozmowy. Stał się kartą bezustannie graną przez chorą wyobraźnię. Nie dawał Elizie spokoju, wciąż do niego wracała. Z obsesyjnym uporem próbowała przypomnieć sobie treść tego listu. Wreszcie sobie przypomniała i zaczynała w gorączce mówić o czymś, co podobne było do wytworu chorej fantazji. Z bredni tej wynikało, że Angelika powinna zwrócić się w stronę Filipa i „ratować duszę”. W Filipie bowiem, wbrew pozorom, zmieści się wszystko, honor także. Jest to człowiek dobry, głupi i bezgranicznie naiwny, jak wszyscy, którzy chcą zagrozić innym. Groźnym natomiast człowiekiem jest Butler. Nadszedł czas jego mody. Gdyby jej zdrowie pozwoliło, a da Bóg, że jeszcze pozwoli, udowodniłaby wszystkim, że ten wypadek z nożem wcale