i kształty. Dla nas najważniejsze jest samo pojęcie przyjaźni, wolności, wiary... Gdy myślimy o Bogu, stawiamy sprawę wiary na ostrzu noża i podburzamy się tą ideą do tego stopnia, że gotowi jesteśmy zabijać ludzi w imię miłości do nich... U nas miłość występuje wpierw jeszcze, nim zdąży oprzeć się na fakcie. Świat zaczyna się od uczucia przyjaźni, lecz przedtem jeszcze nosimy w sobie przyjaźń jako ideę. Jesteśmy ludźmi wiary. Mówią o nas, że jesteśmy... Tak, tak, jesteśmy z gliny i kamienia. Nie! — zaczął grozić ręką. — Nic z tego! Nic z tego! Nas nie trzeba rozumieć. Wystarczy nam ulec! Wielce to się opłaca. Kto do nas wyciąga rękę, ten już nas kupuje. My znamy siebie. Między nami kursuje ta wiadomość o nas, jaką mamy o sobie, lecz nie przyznajemy się do tego. Nie przyznajemy się do bardzo wielu rzeczy, lecz myliłby się ten, kto by sądził, że jesteśmy kłamcami. Na to jest próba życia, ten krótki okres, w którym przeprowadza się dowód. I biada temu, kto nie okazał się człowiekiem!
Machnął przed jej oczami ręką:
— ... oderwani od konkretu i formy — mówił — jesteśmy z ducha dziecinni. Jesteśmy najbardziej oderwanymi ludźmi na świecie i wciąż umieszczamy się w jakimś miejscu, postaci, pojęciu, pstrzymy sobie naturę, niszczymy ciszę jękiem i łzami, u nas nawet matematyka jest formą uczucia. I w tym względzie żądamy równości... Pani Frankowska, niech pani idzie do domu, lecz bez wrażenia, że spotkała człowieka szalonego. Ja tam już nigdy nie przyjdę.
Frankowska, nie patrząc, oderwała się od ściany w głuchym milczeniu.
— Niech pan przychodzi, proszę — rzekła spokojnie z góry. — Jak pan chce, bez munduru.
Był to cios wyrozumienia i dobroci ponad spodziewanie.
Słyszał swe przemówienie do Frankowskiej i bolało go każde słowo; już nigdy więcej. Za koszt ludzkiej szczerości można by wybudować most nad Atlantykiem. Powinna być karana więzieniem, bo w gruncie rzeczy jest egoistycznym wykroczeniem przeciwko porządkowi. Tu być szczery, tam być szczery, wkrótce się ludzie złożą, żeby się durnia pozbyć.
Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/64
Ta strona została przepisana.