Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/72

Ta strona została przepisana.

Stokrotne życie poświęciłbym za to!
Jam nie Leonid, ani rzymski Kato,
Wiem że Budzanów nie są Termopyle,
Lecz ja im mnichu nieustąpię w sile.
Znasz moja duszę, znasz serce gorące,
Daj ludzi mnichu, a zwalczym tysiące.
Ja jeszczem młody, bez sławy, bez miana,
Nikt nie uwierzy mi dla kasztelana,
Czczy pozór tylko panuje nad gminem.
Gdybym mu błysnął w oczy jakim czynem,
Chwycił za serca, powiódł, i ocalił,
To potem mniejsza czy by mię pochwalił,
Czy by mię przeklął, ja byłbym spokojny,
Jak ów bohatyr wracający z wojny.
Dziś, ja przeklinam: bracie klątwa tobie!
Gniewni pradziady spać nie mogą w grobie
O pomstę woła groźna ojca ręka,
Niebo nas gnębi; o! tu serce pęka!»
A mnich odwrócił oczy od brewiarzy:
«Także to nędzny proch Bogu się skarzy?
Serce swe pychą napełnił szatańską,