Jak widzimy, credo masonerji jest krańcowo różne od creda bolszewickiego.
„Bolszewizm jest dla ludu tem samem, czem masonerja dla sfer inteligentnych“ — pisała niedawno p. Helena Romer. Jest to ujęcie powierzchowne.
Masonerja wyrosła na podłożu cywilizacji europejskiej, bolszewizm jest pomiotem wschodu.
Masonerja wierzy i stara się rozentuzjazmować ludzkość wiarą w jej przyszłość, w ciągły postęp,
W przyszłości świata, według creda bolszewickiego, niema ani jednego momentu jaśniejszego: „Zasada walki o byt w systemie bolszewickim ma znaczenie przejściowe, oznacza ona tylko walkę ze wszystkiemi jednostkami, opierającemi się bolszewickiej niwelacji, oraz z wszystkimi wyznawcami religji
chrześcijańskiej; po zwyciężeniu ich ma nastąpić ostateczne, mechaniczne zjednoczenie całej ludzkości przy jednym żłobie, poczem walka o byt ma ustać zupełnie“ (Kliszewicz).
Z ustaniem tej walki wygasają — rzecz prosta — wszystkie źródła energji duchowej. Jest coś przerażającego w tych bolszewickich obrazach przyszłości, coś co przenika grozą i bezgranicznym wstrętem na skutek całkowitej niwelacji
wszelkich wartości duchowych i indywidualnych.
W miejsce Boga i religji objawionej masonerja wprowadza wiarę w genjusz ludzki, w przyszłość ludzkości. Bolszewizm jako cel jedyny i ostateczny wysuwa wspólny żłób dla ludzkiego stada.
Zarówno masonerja jak i bolszewizm posiadają aspiracje i tendencje uniwersalne. W takich warunkach starcie pomiędzy temi dwoma kierunkami było naturalną koniecznością rzeczy.
Wielka podpalaczka świata, twórczyni przewrotów i rewolucyj — masonerja — poczęła odczuwać skutki niwelującego pożaru, wznieconego jej ręką.
Strona:Mieczysław Skrudlik - Bezbożnictwo w Polsce.djvu/47
Ta strona została przepisana.