Strona:Mieczysław Skrudlik - Bezbożnictwo w Polsce.djvu/75

Ta strona została przepisana.

Przykład hiszpańskich barbarzyńców i świętokradzców działa, budzi złowrogie echa nawet i u nas:
„W Sewilli“ — notował z satysfakcją „Wolnomyśliciel Polski“ (nr. 16 z 1933 r.) — „zburzono wspaniały krzyż, w Montrealu w Kanadzie spalono kościół, w Sarbiewie, woj. warsz., w Limanowej, w Warszawie na Freta i w innych jeszcze miejscowościach skradziono puszki na komunikanty, które porozsypywano, w Myszkowie, pow. zawierciański, zdemolowano kaplicę, zniszczono obrazy, a figurę cudownego św. Jana utopiono w stawie.“
Kronika policyjna raz poraz notuje wypadki, że gdzieś w powiecie postawskim zbezczeszczono kapliczkę, w powiecie wilejskim obalono krzyż, a w Jezioraniach (pow. grodzieński) popełniono z premedytacją świętokradztwo. Sprawcom włamania do kościoła nie chodziło o kosztowności, gdyż splądrowali oni tabernakulum, pozostawiając cenne naczynia, z których jednakże zabrali konsekrowane komunikanty i Hostję.
Zbrodniczym zamachom rodzimych świętokradzców, wandali i obrazoburców — sekunduje wydawany w Warszawie „Tygodnik Robotniczy“, bredząc — celem rozbudzenia w masach złych instynktów, o nieistniejących skarbach jasnogórskich, które przejść powinny w ręce głodnych i bezrobotnych.
Owe „skarby jasnogórskie“ — są to w istocie rzeczy nieliczne, ocalałe z progromów, klęsk, wojen i pożog — zabytki sztuki, dostępne dzisiaj dla każdego, gdyż weszły one w skład małego muzeum klasztornego na Jasnej Górze.
Bezbożnikom polskim marzy się „świt nowej ery“ w Polsce, świt rozpłomieniony łuną palących się świątyń Pańskich.
Podpalaczy — dostarczą organizacje wolnomyślicielskie.