Strona:Mieczysław Sterling - Fra Angelico i jego epoka.djvu/107

Ta strona została przepisana.

„Zdjęcie“ — jest to opowieść nie faktu żywego, ale rozmyślania nad nim. Nie tragizm ludzkiego cierpienia, ani smutek był ostatnim wynikiem rozmyślań, lecz to, co potęga poświęcenia ze siebie wydała — cud spełnionej ofiary. W dziele tem żyje miłość nie dla człowieka bolesnego, lecz dla kogoś, kto przez czyn swojego życia stał się odkupicielem ludzkości. Jego ciało, ledwie że z krzyża zdejmowane, zatraca już w rękach tych, którzy je niosą, słabość ludzką — zatraca wyraz przeżytego cierpienia, i ciepłe jeszcze i żywe w wyrazie śmierci, staje się świętością, relikwią.
Rzecby można, że był to jeden z niewielu w sztuce obraz istotnie religijny. Nadano cechom ludzkim w człowieku cechy boskości.
Angelico z natury własnej psychiki i dla swojego światopoglądu pragnął wydobyć ze „Zdjęcia“ nutę nie tragizmu, ale zachwytu; jednak zachwytu odmiennego, tego jaki ogarnia człowieka w medytacji o rzeczy najbardziej ukochanej: nabożne wzruszenie poganina Leonarda, kiedy dotykał szczątków greckiej bogini, modlitewny uśmiech pielgrzyma u grobu świętego.
Nowa sztuka żądała już form pewnych i jasnych i dłoń, nieprzywykła do wielu postaci w obrazie, musiała ująć je w układ wyraźny, zamknięty, żeby to, co w medytacji było stworzone natchnieniem, nie wyłamywało się siłą rzeczywistego widzenia z pośród dalszych scen, które dokomponowała myśl dla oddania biblijnej treści opowieści.
Angelico rozpoczął pracę.
Kochający naturę i często w nią wpatrzony, dostrzegł, że giętka i już dłoni podatna, może stać się nietylko organicznym fragmentem obrazu, lecz też współtwórczynią nastroju. I, aby wywołać nastrój cichej, skupionej pogody, dał swoją opowieść na tle słonecznego pejzażu o niebie modrem, pod nim perłowe zarysy gór, w słońcu jasne miasta, cyprysy ciemne i połyskujące palmy, a na przedzie obrazu ścielące się łąki traw i kwiatów. Na tak ożywionej płaszczyźnie rozpoczął kompozycję, przyjmując za podstawę swoją pierwszą kompozycję rene-