że tu, w tej małej sali, może wybudować istotne mauzoleum swojej twórczości.
I Z tą dumą i miłością, z jaką ongi jakiś nieznany mozaista pokrywał kobiercami barwnych kamieni małą kapliczkę św. Zenona, Angelico rozpoczął dekorację komnaty papieskiej. U jej progu przechodzień stanz watykańskich, w którego oczach żyje jeszcze wytworność pańskich gestów Rafaela i harmonijna muzyczność jego linij, staje z uśmiechem wypoczynku, jakgdyby ze złoconych i barwnych kościołów pysznego baroku wszedł nagle do zacisznej i prostej bazyliki z pierwszych dni wolnego chrześcijaństwa.
Nie było dawnych zachwytów u podłoża nowej pracy. Zachwiane w celach klasztornych podstawy wzruszeń nie odnalazły serdecznych nut z dni młodzieńczych. Płynące poprzez całą sztukę pierworodne piękno — poezja barw i opowieści, wraz Z pierwiastkami renesansowych narodzin, pokryły mocnym osadem warstwy dawnego uduchowienia.
Barwność, wzmocniony rysunek, opowieść jasna, ugrupowanie tłumaczące akcję — oto wartości, jakie miały stać się jedynem pięknem nowych fresków. Angelico pragnął już tylko być jasnym, chciał, by widz czytał freski jego jak czyta poezję świętą, czy księgę żywotów.
Z tą myślą rozpoczął górne pasmo fresków, sześć scen z żywota św. Stefana. Na każdej z trzech ścian komnaty — czwartą zajmował prawdopodobnie ołtarz — namalował dwie sceny. Na jednej „Wyświęcenie Stefana“ i „Rozdawanie jałmużny“. Na drugiej — „Kazanie Ś-go przed tłumem“ i „Wysoką Radą“; na trzeciej „Wyprowadzenie Ś-go za miejską bramę i kamienowanie“. Budowa sklepienia nadała ścianom górny zarys półłukowy. By uniknąć więc podziału płaszczyzny, już określonej przez architektoniczny zarys ściany, na dwie nietłomaczące się części, Angelico starał się każdym dwu scenom nadać pozory życiowej realnej ciągłości. Scenę więc Rozdawania jałmużny namalował na ulicy, idącej tuż u stóp kościoła, w którym św. Piotr nadawał święcenia kapłańskie
Strona:Mieczysław Sterling - Fra Angelico i jego epoka.djvu/142
Ta strona została przepisana.