Opierając się na tych cechach jego sztuki dostrzec możemy, że poprzez surowość obcych barw przebija kompozycja Angelica jeszcze w pierwszych czterech scenach z panneaux, następujących po pracach Baldovinettiego. Dwie pierwsze opowieści — „Przebudzenie Łazarza“ i „Wjazd do Jerozolimy“, są powtórzeniem scen znanych. Malowane ręką naśladowcy, dysharmonijne w barwach i bezwartościowe w rysunku twarzy „Umywanie nóg“, jest w koncepcji odmienne od scen podobnych, istniejących w sztuce. Duchem obrazu jest tu nie Chrystus, który, klęcząc wśród apostołów, obmywa ich nagie stopy, lecz jasny krużganek klasztorny, gdzie ponad długie podcienia, nad ściany w szarym cieniu i nad czerwony dach wypływa lazurowy obraz nieba, przecięty ciemnym cyprysem. Tylko poeta i brat klasztorny, czujący sentyment nieba, widzianego z poza małych okien celi klasztornej, mógł dać taką koncepcję obrazu. Dlatego tutaj jeszcze przypuścić można kompozycję Angelica.
I we fragmencie sąsiednim — w „Św. Komunji“, wnętrze zanurzone w głębokie cienie niebieskie i zielone, jakiemi wydobyta jest głębia w „Circoncisione“, każe przypuścić, że Angelico i tu pewne części samodzielnie malował.
W scenach dalszych postacie nadmiernie wydłużone, ostra barwność, nieskładna opowieść i ciągłe posługiwanie się wzorami z fresków klasztornych św. Marka, wskazują na wyłączną już pracę pomocników.
Angelico nie wykończył i tej pracy, gdy wyjechał z powrotem do Rzymu.
Gdy po trzyletnim pobycie we Fiesole, mnich powrócił na dwór papieski, Watykan żył w rozkwicie panowania Mikołaja V-ego.
Już wiedziano, że ten niski, szczupły i blady papież, wytworny w ubiorze i w ruchach, miłujący mądre myśli i piękne