wanie i pozdrowienie pielgrzyma, który z głębi ulicy podchodzi do schodów. Charakter połączenia dwóch scen jest tu utrzymany ściśle i logicznie w stylu Angelica. Gdzieindziej, we fragmencie opowiadającym „Sen Papieża“ i „Potwierdzenie Reguły“, pilaster, podtrzymujący pułap otwartej komnaty papieskiej, przecina fasadę całego gmachu i niszczy wrażenie rzeczywistości, rozrywa kompozycję w sposób naiwny, pozbawiony zrozumienia idei łączności, panujących we freskach w „studio“. W traktowaniu sklepienia kościelnego Gozzoli nie zdobywa się ani na pomysł, ani na postać własną, kopjuje figury ze sklepienia z Rzymu. Odrębnej renesansowej kompozycji Gozzoli nie stworzył. Układów tak zwartych, tak w sobie zamkniętych, by żadna postać nie wychodziła po za linję ramy, nie znał i nigdy nie pojął aż po freski pizańskie. Rozpierzchłość jego fresków ratowały tylko wesołe tony noweli. Ani w Montefalco, ani w Viterbo, ani w predellach do watykańskiego obrazu „Madonna che da la Cintola a San Tomaso“, więc w żadnej z dotychczasowych prac, Gozzoli nie wydobywał głębi przez szereg kolumien wspierających hale czy gałerje kościelne. W fantazji Angelica tak traktowane głębie, w bezradności technicznej raczej pomyślane niż wykonane, żyły już od lat dawnych np. w predelli do Zwiastowania z Kortony lub w predelli do Koronacji z Louvre’u (Zjawienie się apostołów przed św. Dominikiem). Wniosek stąd prosty i jasny, że mistrz, który perspektywę pojmował i cenił, komponował freski samodzielnie i dawał kartony do nich. Potem, jak to czynili często mistrze renesansu[1], malował twarze, dłonie, nieraz całą postać, tu i owdzie dotknięciem pendzla wydobywał te harmonje barw, jakich pragnął.
Przypuszczenie więc niektórych badaczy, że freski te są niemal samodzielną pracą Gozzolego, musi upaść.
Gozzoli, kształcony za młodu w rzeźbiarskiej pracowni
- ↑ Już w tekście obstalunku wyraźnie były nieraz podawane żądania, by malarz podejmujący pracę wykonał samodzielnie twarze i ręce.