Strona:Mieczysław Sterling - Fra Angelico i jego epoka.djvu/160

Ta strona została przepisana.

śród nich, którzy od pierwszych dni pracy uwolnili się od martwoty epigonów, by przejść ku nowatorom, ani młodzi mistrze, urodzeni w początkach nowego wieku, nie umieli odczuć formy fresku, która miała stać się najbardziej typową dla późnego quattrocenta, z tak nieomylną intuicją, z jaką odczuł ją Angelico w trzech ostatnich freskach Studio. Traktowanie całej płaszczyzny fresku, jako zamkniętej budowy architektonicznej i przetworzenie jej, już od ram poczynając, na galerję kolumien, zbliżyło go do generacji malarzy, dla których wydobycie głębi, przezwyciężone, jako problem formy, miało stać się jedynie wartością dekoracyjną, dla których arkady kolumien były wyrazem przepychu, a nie pomocniczą częścią konstrukcji. Dlatego to późny artysta quattrocenta, Melozzo da Forli, mógł oprzeć swe nawskroś reprezentacyjne dzieło z pinakoteki watykańskiej na rzymskim fresku Angelica „Sykstus nadający Święcenie Wawrzyńcowi“.
Niesłusznem więc wydaje się mniemanie, że Angelico był człowiekiem o myśli absolutnie zapóźnionej. Wychowany w zastygłej atmosferze kostniejącego trecenta, zbliżył się do nowych idei z ufnością, lecz bez przygotowania. Mocną była w nim tradycja wyniesiona z młodzieńczych nawyków. Hodowana sztucznie w zamknięciu klasztornem, z trudnością ustępowała pod naporem nowatorskich dążeń. Angelico przezwyciężał siebie, odrzucał tradycję i zbliżał się do nowych idei o tyle, o ile mógł zbliżać się do nich artysta i mnich zarazem, tkwiący korzeniami i wiary i sztuki w średniowieczu. Był on malarzem o zapóźnionych formach, które skrępowane u podstaw przez epigonizm ostatnich lat trecenta, nie umiały nigdy pozbyć się niezaradności prymitywa. Lecz sztuka jego szła nieustannie i nieumęczenie naprzód. Należy porównać dwa dzieła jego — predellę do Madonny fiesolańskiej, obraz z lat najwcześniejszych, oparty o tradycyjną kompozycję mas, i ostatni fresk ze Studio papieskiego, dzieło oparte na monumentalnej budowie dekoracyjnej, by ogarnąć olbrzymią drogę, jaką przeszedł ten pozornie niezaradny, „przesłodzony“ mnich. Ten niezwykły