ścielnej. Joachim pokłonił się słońcu, zaintonował Veni Creator i wywiódł lud z kościoła, żeby patrzał na pola radosne słońcem. Był to pierwszy pokłon oddany ziemi i jej pięknu.
Tajała nienawiść do życia. Wśród ludów bitych stopą wojny, panów i kościoła, budziły się idee niezależności społecznej i duchowej. W całem życiu wieku wstawały pół-senne tęsknoty, ciałem jeszcze w ziemię wrosłe i czekające wyzwolenia. I kiedy jedyną pieśnią życia były leniwie skandowane modlitwy w pół-ciemnych kryptach kościelnych, przyszedł człowiek czekany, poeta o sercu dziecka, a prostocie mędrca, który w życiu nie kochał niczego ponad prawdę swojego czynu.
Nie przywołała go nienawiść rewolucyjna ani grzech innych, tylko własne pragnienie miłości. Nędzarz i trędowaty były martwą materją, z której miał w dłoniach jego powstać nowy świat, dlatego znalazł drogę do ludu i lud go pokochał.
Bieda i miłość były jego ewangelją, najwyższa pokora — radością doskonałą, a prostota — wiekuistą mądrością. Świat był jego świątynią, Bóg ojcem najbliższym, a wszystko co w życiu napotkał — drogim bratem. I kiedy na ziemiach północy lud wznosił kolumny katedr gotyckich, niby ramiona wyciągnięte do nieba, wśród gór umbryjskich rozległa się pieśń do słońca, jasna i chwaląca życie.
„Pochwalony bądź Panie przez brata naszego księżyc i nasze siostry gwiazdy,
„Tyś ukształtował je w niebie jasne i cenne i piękne,
„Pochwalony bądź Panie przez brata naszego, wiatr,
„I przez powietrze i czas pochmurny i pogodny i wszelki,
„Przez które dajesz Twoim tworom utrzymanie
„Pochwalony bądź Panie przez siostrę naszą wodę
Uniosła się pieśń Franciszka i radosnym posiewem poszła przez życie. Pochyliły się łany serc ludzkich. Wykwitł uśmiech
- ↑ Tłumaczenie L. Staffa.