Son vestiti di vergato
Bianco, rosso e framezzato
Le ghirlande in mezzo el capo
..........
Le ghirlande son fiorite
Piu che l’oro son chiarite
Ornate son di margharite
Divisate di colore etc.
I te, w zachwyceniu śpiewnem pisane laudy, były, jak ornament słoneczny i lśniący dla obrazów, które w myśli Angelica rozwijała księga inna — Medytacje Pseudo Bonaventury, wpajające się siłą własnej wartości malarskiej w wyobraźnię malarza. Dziwna to księga. Pełna męskiej, a zarazem tkliwej miłości dla chłopięcych lat Jezusa, zaś bolesnego niemocnego współczucia dla jego cierpień. Niema w niej opowieści. Obraz z obrazu wykwita niby wspomnienie człowieka, który cielesne życie Chrystusa przecierpiał w sobie w żywej prawdzie medytacji. „Święty Franciszek — to poeta, autor Medytacji — to malarz“ powiada Emil Mâle. Istotnie. Pseudo Bonaventura nie opowiada ale rysuje, potem zwołuje oczy do patrzenia i zachęca do przeżycia w sobie żywego już faktu. „Czyń myślą Twoją jakobyś był obecnym przy tem wszystkiem, co było mówione i robione. Patrz oczami swojej myśli“, I, aby oczom prostaczej fantazji ułatwić ujęcie obrazu, wpaja każdą scenę w bieg życia prostego ludu i otacza je biedną mroczną codziennością.
„Stary Józef — opowiada — zarabiał tyle, wiele mógł był wyrobić swojem rzemiosłem, a Matka dziecka w biedzie i poniżeniu żyjąc, dorabiała szyciem i przędzeniem i spełniała różne posługi domowe, których wiele było. Przyrządzała warzę dla dziecka, dla Józefa, dla siebie, a i innych tyle było robót przy oporządzeniu domu, gdyż nie trzymała żadnej służebnej... I Jezus jej pomagał i robił wszystko, co mógł i co potrzeba było“. „Wejdź-że“ dodaje „do ich chaty i pomóż im przyjaźnie a z uśmiechem“. A kiedy u bram Egiptu widzi siedmioletniego