jakiś głos tajemny szeptał jej, że to zwycięstwo, może się zamienić w klęskę. Przypomniała sobie słowa wdowy i jej sfinksowe spojrzenie.
Gdy Juan oznajmił nowinę Raquel, wdowie zabrakło w piersiach tchu. Później war krwi uderzył jej do głowy, pierś nabrzmiała; w oczach błysnęły zły. Opadła bezwładnie na krzesło, szepcząc: „Nareszcie”.
Cała drżąca chwyciła go w ramiona, pocałowała go w usta, przyłożyła dłonie do jego twarzy i patrząc na miniaturowy portret swój, odbity w jego źrenicach, wyszeptała chrapliwym głosem: „Pozwól, abym cię pocałowała”... I pokryła jego oczy pocałunkami.
Juanowi wydawało się, że oszaleje...
Raquel: Teraz będziesz przychodził częściej. Nie jesteś jej już potrzebny.
Don Juan: Właśnie teraz chciałaby mnie ciągle mieć przy sobie!
Raquel: To zrozumiałe! Okres przejściowy! Trzeba otoczyć czułością Bertę i... Zobaczysz, że wkrótce uprzykrzysz się jej.
Stało się tak, jak mówiła Raquel. Pod-
Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/107
Ta strona została przepisana.