wczęta Renady tracą bezpłodnie swój honor, swoją cześć niewieścią. Żeby tu nie było żadnych rozmówek przez okno ze studencikami, hę! — zrozumiano?
— Czyż będę zdolna przeszkodzić temu?
— Musisz wytłumaczyć Julii, że nasza przyszłość, nasz byt, a także nasz honor...
rozumiesz?
— Rozumiem.
— Nic nie rozumiesz. Honor, tak honor, honor całej rodziny zależy od jej zamążpójścia. Trzeba ją nauczyć, jak ma cenić samą siebie.
— Biedne dziecko.
— Biedne dziecko? Tegoby tylko jeszcze brakowało, aby się rzuciła na szyję pierwszemu lepszemu idiocie!
— Nie pozwól jej czytywać tych głupich romansideł, które rozpłomieniają wyobraźnię i podniecają myśli. Niech się nauczy myśleć rozsądnie, niech się stara wykorzystać swoją urodę.
— Lecz w jej wieku...
— Tylko nie pleć, Anacleto. Ilekroć otworzysz usta, można się założyć, że po-
Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/129
Ta strona została przepisana.