„Podoba się wam, nieprawdaż? Jestem z tego bardzo rad, zaręczam wam, ale ona należy do mnie, tylko do mnie i to się nie zmieni, choćbyście na łbach stawać chcieli.
Julia odgadywała to milczenie. „Czy ten człowiek mnie kocha?” (Julia myślała o Gomezie zawsze, jako „o tym człowieku”, o jej człowieku, o człowieku, którego była metresą). Powoli wytwarzała się w niej psychologia niewolnicy haremowej, niewolnicy-faworytki, jedynej, wybranej niewolnicy, lecz mimo wszystko tylko i jedynie niewolnicy.
Nie miała najmniejszego pojęcia, coby mogło interesować jej męża. Kiedyś zebrała na odwagę i zapytała o jego rodzinę.
— Moja rodzina? — odpowiedział Aleksander — prócz ciebie, nie mam rodziny. Moja rodzina, to ja i ty, która należysz do mnie.
— A twoi rodzice?
— Postaraj się sobie wyobrazić, że ich nigdy nie miałem. Moja rodzina zaczyna się na Aleksandrze Gomez. Stworzyłem sam sam ego siebie!
Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/152
Ta strona została przepisana.