Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/188

Ta strona została przepisana.

czej, zamkniętej w sobie duszy, którą zdobywca fortuny strzegł tak zazdrośnie. Błysk światła padł na mroczne jezioro, oświetlając na chwilę jego powierzchnię. W oczach Aleksandra ukazały się dwie łzy, błyszczące i zimne jak sztylety. Wybuchnął:
— Czy ja cię kocham, moje dziecko, czy cię kocham? Ze wszystkich mych sił, z całej duszy i z całego serca! Gdyśmy się pobrali, nie kochałem cię jeszcze. Lecz dziś kocham cię bezgranicznie. Należę bardziej do ciebie, niż ty należysz do mnie.
I obejmując ją, w wybuchu miłosnego szału, cały w gorączce i w płomieniach, Aleksander wyszeptał:
— Julio, Julio... bóstwo moje, moje wszystko...
— Teraz chciałabym umrzeć, Aleksandrze — wyszeptała Julia, skłaniając głowę na jego ramię.
Te słowa, zda się, obudziły Aleksandra ze snu. Z jego ócz spadły łzy. Rzekł:
— Nic nie zaszło między nami, nieprawdaż Julio? Wiesz teraz wszystko, ale ja nie