tylko człowiekiem, ale człowiekiem który jest twoją własnością.
Dźwięk tych słów padł w pustkę śmierci, gdy barka, odbiwszy od brzegu życia, zaczęła się oddalać ku mrocznym głębinom tamtego świata!
Aleksander zrozumiał, że w swych atletycznych ramionach trzyma już tylko trupa.
W duszy jego zapanowała mroźna noc. Podniósł się i spojrzał na zmarłą. Nigdy nie widział jej podobnie pięknej. Światło wiekuistej jutrzenki zalało złotym potopem jej oblicze.
Poczuł, że nad tym zimnym ciałem przechodzą lodowe obłoki jego wspomnień, wspomnień obejmujących całe jego życie... Przypomniał sobie swoje tragiczne dzieciństwo, gdy się zginał w kłębek pod nielitościwymi razami tego, kto uchodził za jego ojca, gdy któregoś wieczoru wygrażał pięścią w kościele Chrystusowi, rozpiętemu na krzyżu...
Aleksander wyszedł z komnaty śmierci; zamknął za sobą drzwi i skierował się do dziecinnego pokoju.
Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/202
Ta strona została przepisana.