Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/203

Ta strona została przepisana.

Synek miał zaledwie czwarty rok. Aleksander wziął go na kolana i zaczął całować gorączkowo. Maleństwo, nieprzyzwyczajone ze strony ojca do takich czułości, przerażone tą gwałtowną pieszczotą, zaszlochało.
— Uspokój się moje dziecko — uspokój się. Czy przebaczysz mi to, co uczynię?...
Czy mi przebaczysz?
Maleństwo zamilkło, patrząc przerażonym wzrokiem na Aleksandra, który w rysach jego twarzyczki doszukiwał się podobieństw a do Julii.
— Przebacz mi dziecko, przebacz mi!
Aleksander zamknął się w pokoju, aby spisać swą ostatnią wolę. Uczyniwszy to, powrócił do pokoju zmarłej.
— Moja krew za krew twoją — rzekł Aleksander tak, jakby Julia słyszeć go mogła. — Śmierć zabrała mi ciebie... idę, aby się spotkać z tobą.
Wówczas zaczął ją obejmować, przyzywać, szeptać do ucha straszliwe słowa miłości... Ale Julia była lodowato zimna.