Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/53

Ta strona została przepisana.

specjalnie zaś na hałasy i niepokoje. Obawa markizy przed hałasem była równie wielka, jak obawa markiza przed słońcem i muchami. Podczas gdy małżonek spędzał popołudnia letnie na balkonie, obramionym bluszczem, rozkoszując się cieniem i słuchając samotnego śpiewu wód, małżonka pozostawała w salonie. Zagłębiona wygodnie w staroświeckim fotelu, pokrytym satyną, która nie spłowiała od słońca, ponieważ jej nigdy słońce nie dotknęło, pozwalała się kołysać ciszy, wiejącej z placu przed katedrą.
Markiz de Lumbria nie miał męskiego potomka... Było to jego tragedią, bolesnym cierniem jego życia. Wkrótce po śmierci pierwszej żony, ożenił się po raz drugi, żywiąc nadzieję, że donia Vincenta da mu upragnionego syna, lecz donia Vincenta okazała się bezpłodną. Życie markiza de Lumbria płynęło tak monotonnie i tradycyjnie, jak pienia religijne w głębi katedry, lub fale wód w rozpadlinie, pod murami pałacu.
Markiz doglądał swych pastwistk i folwarków. Od czasu do czasu jeździł na wieś,