lecz jego wiejskie wizyty trwały zawsze krótko.
Dzień w Lorenza kończył się partią whista. Partnerami markiza byli: spowiednik, duchowny doradca i powiernik całej rodziny, oraz intendent i administrator włości. Partnerzy byli punktualni co do minuty. O tej samej godzinie przechodzili przez wielką bramę pałacową, nad którą widniał blaszany fronton z wyobrażeniem Św. Serca Jezusa i ze słynną dewizą: „Przyjdzie czas, gdy będę panować w Hiszpanii wszechwładniej niż dotychczas”...
Zasiadano do stołu (zimą stawiano pod stołem piecyk żelazny), a z uderzeniem godziny dziesiątej, goście markiza, jakby wprawieni w ruch mechanizmem zegara, wychodzili, pozostawiając na stole sztony, przygotowane do gry na dzień następny. Tymczasem donia Vincenta drzemała w swym fotelu, a panienki czytały książki o treści wzniosłej i budującej, (lub może także i inne książki, mniej budujące, trzymane w ukryciu) i kłóciły się wzajemnie między sobą.
Karolina i Luiza sprzeczały się widocznie
Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/54
Ta strona została przepisana.