lecz ty, ofiarowałeś mi tylko markiza. Przynieś mi go!
Pokryła małe ciałko namiętnymi pocałun kami.
Lodowata zapora milczenia stanęła między małżonkami. Milczenie trwało nawet podczas rozmowy. Nie mówili bowiem ani słowa o rzeczach najważniejszych, o tym, co torturowało ich serca i myśli.
Gdy parka miała już przeciąć nić jej życia, Luiza, kładąc zimną dłoń na czole małego Rodriguita, rzekła do Tristana: „Czuwaj nad nim! Poświęcaj się zawsze dla markiza! Jeśli zaś chodzi o nią, to powiedz jej, że jej wszystko przebaczam”. — „A mnie? — wyjęknął Tristan. — „Tobie nic do przebaczenia nie mam”.
Te słowa padły twardo, niby sentencja wyroku na schyloną głowę skazanego.
Nazajutrz Tristan został wdowcem.
∗ ∗
∗ |
Młody wdowiec, niewolnik tego ponurego domostwa, zamkniętego szczelnie przed słońcem, mógł rozporządzać znacz-