Ze swej strony Berta pragnęła gorąco ocalić Juana. Ach, wydrzeć tego człowieka Raquel i zobaczyć jakim jest ten Juan, który należy do niej duszą i ciałem którego ona stworzyła.
Berta była pełna podziwu dla wdowy. Raquel była jej bóstwem.
Biednego Don Juana męczyły straszliwie te dwie kobiety, Berta i Raquel, jego demon i jego anioł-zbawca.
Pchały go naprzód, ku jakiemuś celowi? Ku własnej jego zgubie, którą przeczuwał?
Zatracał się w tych dwóch kobietach całkowicie. Wydzierały go sobie. Czuł się jak dziecko, o które przed trybunałem Salomona walczyły dwie matki. Nie wiedział, czy Raquel zgodzi się oddać go całkowicie Bercie, lub czy Berta odstąpi go Raquel? Może rozedrą go na ćwierci? Podzielą się jego śmiertelnemi szczątkami. Jasne oczy dziewiczej Berty głębokie, jak morze bezbrzeżne, ciągnęły go ku przepaści. Spojrzenia