Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Następnie byłem — raj czysty!
Saski ogród — co się zowie!
Jedni mężowie
Ganią, że jest za krzaczysty.
Juno! jakie tam kobietki!
Szkoda żem nie miał lornetki!
Takich nie mamy i w niebie!
To jest... prócz ciebie.

Wybiła druga — obiadek;
Ponieważ koło mnie krucho,
Pod śliwkę suchą
Poszedłem — smutny wypadek!
Zjadłem pieczeń, leguminę,
I dotąd myślę że zginę.
Pójdzie rubel na doktora,
Fora ze dwora!

Po obiedzie — na gazety;
Warszawskie, najpierwsze w świecie!
Jak małe dziecię
Beczałem z żalu. Niestety!
Niema takiéj na Parnasie...
...Zgody — jaka tam, w ich prasie..
Masz tu; na bezsenność duszko,
Miej pod poduszką.