Ta strona została uwierzytelniona.
No, teraz myślę — już kwita,
Bo dobiegałem rogatek;
Wtem naostatek,
Czuję — ktoś mnie za kark chwyta.
W głupiéj, krótkotrwałéj chwili,
Obdarli mnie i obili!
Zostałem w jednéj żakiecie,
I przy — gazecie.
Ledwiem się dowlókł do domu;
Poślijcie po cyrulika!
Szkoda trzewika!
Juno! nie mów nic nikomu
Bo to nie wina Warszawy.
To jakieś nieczyste sprawy!
Pomysł mój był kapitalny!
Lecz dzień feralny!