Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Wzięła na kieł że uczona;
Daj na gramatyki!
A nie daj, to zaraz płacze,
Chłopiec! hola! dwa sandacze!

— Ja bo proszę pana Jana,
Moją zagadam słodziutko,
I w nogi do miasta.
— A ja, chociaż zapłakana,
Moją zawsze trzymam krótko;
Nie dam nic, i basta.
Daję wam słowo honoru,
Chłopiec! pół funta kawioru!

— Najgorsze, to te procenta;
Z nimi najstraszniejsza bieda;
Tego to nie lubię.
Prawda, oj! lichwa przeklęta!
I ja mam być dziś u żyda,
Znowu mnie oskubie.
Dość, że gdzie dotkniesz, to rana!
Chłopiec! butelkę szampana!

— Tak, kochany panie Procie!
— Tak, kochany panie Janie!