Ta strona została uwierzytelniona.
— Eh! nie, jakiś brat sąsiadki,
Mówią że dziwak surowy.
— Prowadzono dziś złoczyńcę,
Ręce miał skute w kajdany,
Na twarzy i czole sińce.
Był blady i zapłakany.
Przechodził koło mnie blizko...
— Wiem, jeden z Chabrussy naszej.
— Eh! nie, jakieś biedaczysko,
Co ukradł dwa garnce kaszy.
— U hrabiego, na herbacie,
Gdzie była noblessa cała,
Przyglądam się facjacie
Jak przed hrabiami skakała.
Prawie całowała w pięty....
— Wiem; jakiś biedak, — głód parzy.
— Eh! nie, to był pan Walenty
Jeden z naszych dziennikarzy.
— W klubie, na balu, kobiety
Były nieszczególnej krasy;
Ale za to toalety!
Aksamit, gaza, atłasy,