Ta strona została uwierzytelniona.
Obiad, wszędzie się wciskają;
To kwartety, to sonaty,
To symfonje, to kantaty....
Dość, że grają, grają, grają...
Tutaj Merkury powraca,
I rzecze: daremna praca!
Grać będą od ucha;
Aż się Jowisz dobrze wsłucha,
To koncert Pana i Feba;
Mają nowe instrumenta;
Flet z klapką, fujara dęta;
Żądają krytyki nieba.
Jowisz — rękawy zagina...
Merkury! gdzie moja trzcina?
Mówi — chcą krytyki!
Wybiegł... słychać było krzyki...
Powrócił — siadł na kanapie.
I rzekł: całe grajków plemię
Kazałem zepchnąć na ziemię.
Niech tam ludziom uszy drapie.