Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.

 — Owszem, etymologicznie!
Patrzmy, co wychodzi z Wiednia?
Wied-Wid-Wed — a co, jak ślicznie!
Wed-Bed-Wred-Bred-Wrednia-Brednia.
— O, o, o, o, protestuję!
Tu niema logicznéj gamy!
— Niema? niech więc ją wysnuje
Kolega z Dzwonu, słuchamy.

— I owszem, na zawołanie;
To sprawa dla mnie powszednia;
Dzwoń-Doń-Diń-Deń — a co panie!
Deń-Beń-Dreń-Breń-Drednia-Brednia.
— Niema sensu! jak od Dzwonka,
Tak można wywieść od Wieprza!
— A od Wiednia, jak od Bąka!
Głupstwo! moja Brednia lepsza!